Trzeci dzień pielgrzymowania (środa 28 czerwca) rozpoczęliśmy od Eucharystii na Jasnej Górze o godz. 7.30. Część pielgrzymów rozpoczęła jeszcze wcześniej, bo uczestniczyła w odsłonięciu wizerunku Czarnej Madonny o godz. 6.00. Naszej Mszy św. przewodniczył sam generał zakonu paulinów – o. Arnold Chrapkowski, co było dla nas wielkim zaszczytem. Na tej Eucharystii dziękowaliśmy Bogu za 40 lat pożycia małżeńskiego pielgrzymów – Magdaleny i Janusza Zielińskich.


Po Mszy św. przyszedł czas na śniadanie i pożegnanie z Siostrami Pasterzankami, u których korzystaliśmy z noclegu. Jednak przed odjazdem z Częstochowy był jeszcze czas na zakupy oraz indywidualną modlitwę u Pani Jasnogórskiej. Około godz. 11.00 wyruszyliśmy do Oświęcimia.
Ostatnim etapem naszego pielgrzymowania „Śladami św. Maksymiliana Marii Kolbe” był KL Auschwitz Birkenau, czyli niemiecki obóz koncentracyjny stworzony podczas II wojny światowej na terytorium okupowanej Polski, by głodem i katorżniczą pracą wykończyć jak najwięcej Polaków i Żydów. Do tego obozu, po kilkomiesięcznym pobycie w więzieniu na Pawiaku, został przewieziony gwardian Niepokalanowa – o. Maksymilian Maria Kolbe. Działo się to w maju 1941 roku. Po przyjeździe usłyszał słowa bestii – komendanta obozu: nie przyjechaliście do sanatorium, ale do obozu koncentracyjnego. Polacy mają prawo przeżyć trzy miesiące, duchowni miesiąc, Żydzi dwa tygodnie… Taki komunikat powitalny słuchali wszyscy przywożeni przez Niemców ludzie. W większości przypadków tak się stało, choć o. Kolbe cudem przeżył około 3 miesiące. Po bohaterskim oddaniu życia za współwięźnia został skazany na śmierć głodową w specjalnym bunkrze z dziesięcioma innymi więźniami. Dobito go zastrzykiem z trucizną 14 sierpnia 1941 roku.



Z wielki wzruszeniem słuchaliśmy trzygodzinnej opowieści naszych przewodników. Z jeszcze większym wzruszeniem odwiedziliśmy celę śmierci o. Maksymiliana, chwilę staliśmy na placu apelowym, gdzie zaoferował swoje życie za drugiego człowieka. Z nadzieję, że to się nigdy nie powtórzy modliliśmy się o pokój w miejscu, gdzie zabito setki tysięcy niewinnych ludzi. Szacunkowo podaje się, że w KL Auschwitz Birkenau zabito i spalono ok. 1500000 ludzi, za to tylko, że nie byli Niemcami. To straszne do czego byli zdolni nasi zachodni sąsiedzi w XX wieku, a wcześniej wraz z Austryiakami i Rosjanami dokonali na dziesiątki lat rozbioru naszej Ojczyzny. Ile jest w nas Polakach wiary, miłości, szlachetności i człowieczeństwa, że ciągle wybaczamy im bestialskie czyny.






Pełni refleksji opuszczaliśmy niemiecki obóz koncentracyjny umiejscowiony w Oświęcimiu. Z serca każdego z nas wydzierało się wołanie: Dlaczego? Nigdy więcej! Po obiedzie udaliśmy się w drogę powrotną do Olszyny. Przejechaliśmy wspólnie ok. 1220 kilometrów. Stworzyliśmy na trzy dni wspaniałą rodzinę, która chłonęła treści z Biblii oraz z życia św. Maksymiliana Marii Kolbe, a także bł. Honorata Koźmińskiego. Zduńska Wola, Niepokalanów, Nowe Miasto nad Pilicą, Częstochowa, Oświęcim na długo zapadną w naszej pamięci. Już są plany na przyszły rok. Tym razem wybierzemy się śladami błogosławionych Jerzego Popiełuszki i Michała Sopoćki.
Ks. Bogusław Wolański, proboszcz
Foto: Beata Bogacka
Świadectwo pielgrzymów
Jasna Góra – miejsce szczególne, miejsce święte. Była to dla nas wielka łaska móc pokłonić się Matce Bożej i przed Jej świętym wizerunkiem podziękować razem z mężem za 42 lata naszego małżeństwa, za naszą rodzinę, za otrzymane łaski. Zawierzyliśmy nas i wszystkie nasze sprawy dalszej opiece Matki Najświętszej. Za wstawiennictwem Pani Jasnogórskiej prosiliśmy dobrego Boga o dalsze łaski dla nas, naszej rodziny, parafii i Ojczyzny, by były wierne Bogu,o wiarę, nadzieję i miłość, o pokój w Ukrainie i na świecie. Mogliśmy wziąć udział w Apelu Jasnogórskim, modlić się. Odpocząć, by rano uczestniczyć w odsłonięciu Jej świętego wizerunku. Głębokim przeżyciem była dla nas Msza św przed Cudownym Obrazem, podczas której modliliśmy się o świętość dla nas i naszych dzieci z rodzinami. Czy może być lepsze miejsce? Tu – na Jasnej Górze można przytulić się do kochającej Matki i oddać się Jej w opiekę. Stanisława i Tadeusz
